Na drodze do Ukropolinu

Mayster Photo
  Mayster
2 lat temu
    
   
Niespełna dekadę temu Grzegorz Braun zasłynął tezą o budowie na naszej ziemi swego rodzaju „kondominium rosyjsko-niemieckiego pod żydowskim zarządem powierniczym”. Choć była to śmiała teza, trudno było odmówić jej logicznych podstaw. Wszak Polska od zawsze leżała w strefie zgniotu między Niemcami a Rosją, gdzie agentury obu państw rywalizowały o wpływy i próbowały swych sił w przekupstwie naszych elit słynących z wybitnej służalczości wobec jeszcze jednego istotnego gracza w Europie – lobby żydowskiego.

Wraz z przejęciem władzy w Polsce przez PiS, wpływy rosyjskiego i niemieckiego lobby wyraźnie osłabły, jednak lobby żydowskie jeszcze się umocniło. Potrzeba było tylko katalizatora zmian, który odwróciłby uwagę Polaków od istotnych decyzji politycznych i sprawiłby, że ludzie wedle starej rzymskiej maksymy – dziel i rządź – zajęliby się sobą, zamiast patrzeć na ręce władzy. Establishmet w Polsce postawił na Ukraińców, którzy z dużym zainteresowaniem zaczęli spoglądać na nasz kraj, jako miejsce do pracy, a nawet życia rodzinnego.

Jeszcze w czasie kryzysu, który z uwagi na cenzurę YT należy nazwać globalnym szaleństwem na punkcie pewnego mikroorganizmu, pojawiły się w Polsce głosy, że milionom żyjących w naszym kraju Ukraińców należałoby się prawo wyborcze. Pisali o tym publicyści na łamach popularnych dzienników, które polski koncern paliwowy niedawno „zrepolonizował”. Wprost zasugerowano tam, iż nasi sąsiedzi ze wschodu powinni wspólnie z nami wybierać władze choćby w miastach, gdzie przecież razem od dawna żyjemy. Sęk w tym, że nie ma już w Polsce miasta, gdzie Ukraińcy nie stanowiliby największego, zaraz po Polakach, skupiska narodowego.

Dyskusja o pokojowym współżyciu i współdzieleniu władzy trwała aż do 24 lutego 2022 r., kiedy to Federacja Rosyjska zdecydowała się zaatakować z trzech kierunków państwo ukraińskie, co rozpoczęło masowy eksodus uchodźców do naszego kraju. Jak się później okazało –jedynie do naszego kraju, gdyż graniczące z Ukrainą Węgry i Rumunia odnotowały jedynie śladowe ilości chętnych do udzielenia azylu. Polska natomiast od pierwszego dnia wojny na Ukrainie przejawiała zaangażowanie w konflikcie na poziomie głęboko przekraczającym interes narodowy. Zapędy naszych polityków musiał hamować sam sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg. W końcu doszło do deklaracji wypowiedzianej ustami rzecznika polskiego MSZ, że „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”. O dziwo, słowa te nie spotkały się z jakimś szczególnym oburzeniem Polaków. Trudno więc dziwić się, że naprędce powstały różne teorie dotyczące budowy unii lub nawet wspólnego polsko-ukraińskiego państwa, w którym władzę zwierzchnią sprawowałoby to samo lobby, które jakiś czas temu wskazał Grzegorz Braun.

Czy zatem lata mijają, okoliczności ulegają zmianie, ale cel pozostaje ten sam? Czy powinniśmy powoli żegnać się z naszą Rzeczpospolitą Polską, która wkrótce przeistoczy się w Ukropolin? A może pozostaniemy przy starej symbolice, zaś zmianie ulegnie władza w naszym kraju? Ewentualnie to naród polski ulegnie podmianie na rzecz tych, którzy od dawna nie czują żadnej identyfikacji narodowej i wszystko im jedno w jakim języku mówią, byle był święty spokój?
O tym już dziś na antenie eMisji.Tv opowie Lucyna Kulińska, znany badacz historii stosunków polsko-ukraińskich, a zarazem obserwator zmian politycznych, doktor nauk humanistycznych i były prezes Społecznej Fundacji Pamięci Narodu Polskiego