Wraz z wybuchem wojny na Ukrainie Internet zalała fala komentarzy, z których wynika, że społeczeństwo w Polsce jest niezwykle podzielone co do fundamentalnej kwestii okazania pomocy naszym wschodnim sąsiadom. O ile jednak przeciwnicy jakiegokolwiek sojuszu z Ukrainą zalecają, aby nie podejmować żadnego działania, to zwolennicy udzielenia wsparcia często na własną rękę podejmują walkę. Oczywiście jest to walka w ich rozumieniu i na skalę ich możliwości. Jednym wystarcza przyjście na wiec solidarności z walczącymi Ukraińcami, inni prowadzą zbiórki darów, a jeszcze inni urządzają polowanie na „agentów wroga”. Tu jednak wychodzi hipokryzja ludzi, którzy tak mocno chcą walczyć za wolność i demokrację, że w ich imieniu grożą własnym rodakom. Mowa tu o ludziach, którzy od lat zajmują się krzewieniem wiedzy o zbrodni na Wołyniu dokonanej przez Ukraińców w 1943 r. na Polakach. Wedle „tropicieli agentury” są to ci, którzy uprawiają „kremlowską narrację” i dążą do podziałów.
Na stronach pokroju Ośrodka Monitorowań Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych pojawiła się cała lista osób wskazanych z imienia i nazwiska, którzy mają być rzekomymi „agentami Putina”, bowiem ośmieli się przypomnieć na łamach mediów społecznościowych, że nasi wschodni sąsiedzi do dziś nie tylko nie rozliczyli się ze zbrodni wołyńskiej, ale wciąż hołdują jej głównym inicjatorom, czyli Stepanowi Banderze i jego Ukraińskiej Powstańczej Armii. Tyle wystarczyło, by w komentarzach na profilu OMZRiK pojawiły się wyzwiska i groźby kierowane pod adresem wskazanych tam ludzi, często reprezentujących po prostu środowiska rodzin ocalałych z pożogi na Wołyniu.
Jedną z takich osób jest Katarzyna Sokołowska z fundacji Wołyń – Pamiętamy, która od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę dostała setki pogróżek za rzekome wspieranie agresora. Czy wspominanie historii i upominanie się o prawdę jest mową nienawiści oraz działaniem na rzecz Kremla? O tym już dziś w programie z cyklu „Dokąd Zmierzamy”! Gościem Piotra Korczarowskiego będzie Katarzyna Sokołowska.